niedziela, 15 listopada 2015

Osobiste piekło

Witam wszystkich w ten niezbyt słoneczny jesienny dzień ;)
Dziś, jak co niedziele, mam dla Was ciąg dalszy życia pewnej dziewczyny. Nie przedłużam więc i zapraszam. Miłego czytania :)


***


Gdy wychodziła z parku spojrzała jeszcze na grupkę chłopców przez ramię. Była pewna, że wśród nich był jej przyjaciel z dzieciństwa. I wiedziała, że ją rozpoznał. Uśmiechnęła się pod nosem. Gdy dowiedziała się, że wracają do tego małego uroczego miasteczka ucieszyła się. Cały czas miała nadzieję, że Mikołaj nadal tu jest. I nie myliła się. Szła w kierunku domu pogrążona w myślach. Nigdy nie chciała stąd wyjeżdżać. Lubiła te miasteczko. Było ciche i spokojne. Miała nadzieje, że nadal takie zostanie. W każdym miejscu gdzie przebywała po pewnym czasie musiała się przenosić. Przez to nie miała zbyt wielu znajomych. W sumie nie miała ich wcale. Zawsze trzymała się z daleka. Jedyną osobą z która się zaprzyjaźniła był Mikołaj. Polubiła go od ich pierwszej zabawy w piaskownicy. Był miły i miał w sobie zawsze dużo energii. Teraz wydawał się być trochę inny. Nie podszedł do niej. Szkoda. Ale wiedziała, że to dobrze. Czuła, że niedługo musi wrócić do domu. Nagle w jej kieszeni rozbrzmiał jej telefon. Wyciągnęła go i spojrzała na ekran. Szybko rozpoznała numer mimo, że nie miała go zapisanego w kontaktach. Jej usta wykrzywiły się w grymasie. Odebrała jednak przykładając telefon do ucha.

- Już wracam. - powiedziała szybko.

- To dobrze. Zbliża się pora karmienia. - usłyszała po drugiej stronie cichy kobiecy głos. - Pośpiesz się. Jest rozdrażniony. - dodała po czym rozłączyła się.

-Zawsze jest rozdrażniony. - szepnęła sobie pod nosem Julia chowając telefon do kieszeni. 

Przyśpieszyła trochę. Nienawidziła tego, że była przez to uwięziona. Mimo że szukała w wielu księgach możliwości ucieczki nic nie znalazła na ten temat. Przez wiele lat myślała, że to jej wina. Później ktoś łaskawie wytłumaczył jej kim była tak naprawdę i dlaczego nigdy nie opuszczała ich Pana. Prawie nie zauważyła, że jest już w domu.

- To nie jest mój dom. To moje osobiste piekło. - szepnęła do siebie chwytając za zimną klamkę i popychając drzwi. Ledwo co weszła do przedpokoju już stanęła przy niej drobna brunetka. 

- Pośpiesz się. - powiedziała nie patrząc na nią. Julia rozpięła powoli płaszcz, zdjęła go i powiesiła.

- Po co? Nawet po wszystkim będzie dalej głodny i rozdrażniony. - odpowiedziała blondynka z odrazą w głosie. Ściągnęła kozaki i ruszyła do swojego pokoju. 

- Dokąd idziesz? - usłyszała nagle gdy już chwytała za klamkę. 

Głos był głęboki i należał do mężczyzny. Czasami nawet jej się podobał. Był ciepły i miły. Szkoda, że było to tak rzadko. Zazwyczaj był szorstki i zagniewany. Poczuła za sobą jego obecność. Jego ręka ścisnęła jej nadgarstek nakazując jej by się odwróciła. Nie chciała na niego patrzeć. Ściągnęła sweter, który niedawno sobie kupiła. Nadal stała do niego plecami.

- Zrób to co musisz zrobić i daj mi spokój do końca dnia. - powiedziała zaciskając zęby i przygotowując się na ból. Poczuła jego rękę jak gładzi jej nagie plecy.

- Jesteś tak piękna jak twoja poprzedniczka. - mruknął przy jej uchu. Zacisnęła zęby jeszcze bardziej. Jej poprzedniczką była jej matka. - Jesteś piękna jak anioł. - zaśmiał się po czym wbił kły w jej szyje zgniatając ja w uścisku. 

Jęknęła cicho z bólu. Po jej policzku spłynęła jedna łza. Czy kiedykolwiek uda jej się uciec od tego wszystkiego? Czy będzie wolna? Bardzo o tym marzyła. Ale nie chciała by jej ucieczką, jej wolnością okazała się śmierć tak jak okazała się być ucieczką dla jej matki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz