niedziela, 7 lutego 2016

Uwięziony anioł

Gdy tylko otworzyła drzwi Łasuch pierwszy wpakował się do środka. Dziewczyny zaśmiały się głośno.

- No tak, panowie mają pierwszeństwo. - zaśmiała się Majka. Nagle rozległo się szczekanie i z kuchni wybiegł pies sięgający kolan. - Spokojnie Nietoperz. To tylko ja. No chodź tu słodziaku. - powiedziała, podeszła do psa i zaczęła go pieszczotliwie tarmosić.

- Nietoperz? Kto go tak nazwał? - zaśmiała się Julka ściągając swój płaszcz i wieszając go obok innych kurtek.

- Te imię wymyśliłam akurat ja. - powiedziała pani domu wychodząc z kuchni by przywitać się z córką. - W końcu wróciłaś córuś. - powiedziała z żartobliwą pretensją do Mai.

- Cześć mamo. Julia nie mogła się zdecydować, którego psa chce zabrać ze sobą. - powiedziała po czym ucałowała mamę mocno w policzek. - Pamiętaj co mi obiecałaś. - szepnęła jeszcze jej w ucho.

Kochała swoją matkę ale ona była czarownicą tak samo jak Majka. Czarownice tak jak wampiry potrafią mieć różne dary. Zdarza się to rzadziej niż u strzyg ale jednak się zdarza. Taką wyjątkową czarownicą była właśnie jej matka. Zawsze wie kiedy ktoś coś przed nią ukrywa. Widzi też inne rzeczy ale nie chętnie dzieli się tym z córkami.

- A to zwracam szacunek temu psu o tak interesującym imieniu. - powiedziała Julia i podeszła do Mai i pani domu. - Dzień dobry. Mam na imię Julia. - przedstawiła się z promiennym uśmiechem na twarzy.

Majka widziała, że jest trochę spięta i postanowiła częściej zapraszać do siebie swoją przyjaciółkę. Może kiedyś zaproszę ją też na noc, pomyślała i uśmiechnęła się do tej myśli. Jednak gdy tylko matka szatynki spojrzała na jej przyjaciółkę, cofnęła dłoń by zakryć sobie usta. Z jej ust wydobył się cichy krzyk.

- Biedna dziewczyna. - wyszeptała i spojrzała na swoją córkę. Majka zauważyła w jej oczach przerażenie.

- Coś się stało? - zapytała zdezorientowana i lekko przestraszona Julia.

- Nie skarbie. - powiedziała szybko matka Mai. - Po prostu jesteś bardzo do kogoś podobna. Dawno nie widziałam już tej osoby. Wybacz mi. - dodała i uścisnęła dłoń blondynki. Majka odetchnęła z ulgą.

- Chcecie coś do picia? A może jakieś przekąski? - zapytała pani domu. - Maja mówiła, że będziecie się uczyć z matematyki na jutrzejszą klasówkę. Na pewno przyda wam się coś słodkiego i jakiś sok. - dodała. Julia ochoczo pokiwała głową i uśmiechnęła się zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Zaprowadzę cię do mojego pokoju i wrócę po przekąski i picie, dobrze? - zapytała szatynka i nie czekając na odpowiedz wzięła ją pod ramie i zaprowadziła na górę. - Możesz się rozgościć jak u siebie. - powiedziała gdy były już na miejscu. Łasuch ułożył się wygodnie na podłodze pod biurkiem, a Julia rozglądała się po pokoju.

- Masz bardzo dużo książek. - zauważyła wskazując regał wypchany różnymi książkami.

- Taaa. Bardzo lubię czytać wieczorami. - zaśmiała się w odpowiedzi.

- Ooo i masz gitarę. - zauważyła i podeszła szybko do niej. - Mogę? - zapytała spoglądając na Maję.

Dziewczyna kiwnęła głową. Blondynka delikatnie wzięła instrument i przysiadła na łóżku. Zagrała kilka pierwszych nut piosenki, której Maja nie znała.

- Widzę, że dobrze grasz. - pochwaliła ją. - Posiedź tu chwilę dobrze? Ja pójdę tylko na dół po to co będzie nam potrzebne i zaraz wrócę. - powiedziała i uśmiechnęła się łagodnie. I zapytam mamę co widziała, dodała w myślach. Jej rodzicielka rzadko kiedy tak reagowała. To co zobaczyła musiało nią wstrząsnąć.

- Dobrze. Tylko nie zostawiaj nas samych na długo. - zaśmiała się Julia.

Szatynka kiwnęła głową i szybko zeszła na dół. Gdy weszła do kuchni zastała mamę gdy wyciągała z jednej z półek jej ulubiony sok pomarańczowy, po czym postawiła go na tacy gdzie były już czipsy i ciastka z czekoladą oraz dwie duże szklanki do soku.

- Mamo obiecałaś mi, że cokolwiek zobaczysz powstrzymasz się przed właśnie taką reakcją. - powiedziała wprost niezadowolonym tonem głosu. - Ona jeszcze nie wie o mnie wszystkiego. Nie chcę by się wystraszyła.

- Przepraszam skarbie. Wiesz, że nie chciałam by tak wyszło. - przeprosiła ją matka podając jej tacę. - Nie zostawiaj jej długo samej kochanie. Ona jest już wystarczająco samotna. - dodała.

- Samotna? - zapytała zaciekawiona Maja. - Co takiego zobaczyłaś mamo? Powiedz mi. Traktuje Julię jak przyjaciółkę. Musze wiedzieć. - dodała. Jej rodzicielka spojrzała na nią smutną.

- Mogę ci powiedzieć, że jest kimś niezwykłym. Nie jest ani demonem, ani czarownicą, a już na pewno nie strzygą. Jest czymś innym. Ale na pewno nie człowiekiem. - wyjaśniła jej matka.

- Jest kimś strasznym? Dlatego tak się wystraszyłaś? - zapytała. Nie wierzyła by Julia mogła być jakimś odrażającym potworem. Wiedziała, że gdzieś na świecie istnieją inne rasy niż te, które spotkała w mieście ale Julia na pewno musiała być dobra.

- Nie. Jest światłem w ciemności. - powiedziała szybko pani domu. - Ale te rany... Karmi się na niej strzyga. Otaczają ją łańcuchy co świadczy o tym, że jest uwięziona, prawdopodobnie jakimś zaklęciem.

- Julia? Ofiarą wampira? Ale kogo? - zaciekawiła się Majka.

- Idź już do niej. I tak już wiesz więcej niż powinnaś. Jeśli to twoja przyjaciółka to wszystko ci powie. Na pewno ci powie. - powiedziała popychając córkę by wyszła już z kuchni. - Pamiętaj jeszcze, że ona cię potrzebuje. - dodała po czym zawołała Nietoperza i poszli razem do salonu oglądać jakiś serial. Julia mnie potrzebuje, pomyślała i zastanowiła się przez chwile. Otrząsnęła się jednak szybko z myśli i ruszyła do swojego pokoju.

- Mam nadzieje, że lubisz sok pomarańczowy. Jeśli nie to na dole jest jeszcze butelka wody mineralnej. - powiedziała wchodząc do pokoju. Zastałą Julię grającą na gitarze i cicho śpiewającą jakąś piosenkę po angielsku. Jednak gdy usłyszała Maję przestała i podniosła na nią wzrok. Dziewczyna zauważyła w jej oczach łzy. - Coś się stało? - zapytała zmartwionym głosem. Zabiję mamę jeśli to przez nią ona płacze, pomyślała i postawiła na biurku tace.

- Nie. To tylko bardzo smutna piosenka. - wyjaśniła jej przyjaciółka i otarła łzy. - Mama mi ją często śpiewała.

- Twoja mama popełniła samobójstwo gdy miałaś 3 latka, prawda? - zapytała smutno szatynka. Julia pokiwała tylko głową. - Musiało to być dla ciebie ciężkie. - dodała głaszcząc ją po plecach.

- Ja to widziałam. Wyglądałam akurat przez okno, a ona tak po prostu skoczyła. - wyszeptała cicho i spojrzała jej w oczy. Jest samotna, przypomniały się jej słowa mamy. Blondynka otarła kolejne łzy i uśmiechnęła się lekko. - Ale jesteśmy tu by się uczyć, a nie płakać nad rozlanym mlekiem. - dodała uśmiechając się przez łzy.

Majka nie odpowiedziała ale też uśmiechnęła się, głównie po to by ją pocieszyć. Okazało się, że Julia tak samo uwielbia sok pomarańczowy i ciasteczka w czekoladzie. Dwie godziny, które spędziły na nauce szybko im minęły. Julia szybko się uczyła, a tłumacząc jej niektóre zadania Maja sama przypominała sobie cały dział do zaliczenia. W miedzy czasie gadały i śmiały się jak zwykłe nastolatki.

- Bardzo ładnie śpiewasz i świetnie grasz na gitarze. - pochwaliła blondynkę gdy zbierały książki i zeszyty.

- Grać uczyłam się dwa lata. A śpiewanie jakoś tak przyszło samo. - zaśmiała się w odpowiedzi.

- Muszę ci też powiedzieć, że nasza nauczycielka nie da ci spokoju gdy usłyszy jak pięknie mówisz po angielsku. - powiedziała Majka udając podziw i dumę. - Ja z angielskim ciężko sobie radzę i muszę zawsze poświęcić więcej czasu by dobrze przygotować się do lekcji. - dodała z niezadowoleniem.

- Jeśli chcesz mogę cię trochę poduczyć angola. Nie jest taki ciężki jak się wydaje. - zaproponowała ochoczo blondynka.

- Z chęcią. - zgodziła się Maja. - Mogłybyśmy spotykać się raz u mnie raz u ciebie. - dodała z uśmiechem. Zauważyła, że uśmiech jej przyjaciółki trochę przygasł gdy to powiedziała. Czyli problemem jest jej kuzyn, pomyślała.

- Zobaczę czy Wiktor się na to zgodzi. - powiedziała uciekając wzrokiem.

- Czy on robi ci krzywdę? - zapytała nagle szatynka zanim zdążyła się ugryźć w język. Gdy tylko usłyszała własne pytanie zrobiło jej się głupio. - Przepraszam. Nie chciałam o to zapytać. - przeprosiła szybko. Julia spojrzała jej prosto w oczy i spoważniała. Nagle wyglądała jakby miała kilka lat więcej. Na dodatek wyglądała na zmęczoną, a jej oczy wydawały się gasnąć.

- Nie. To nie o to chodzi. - odpowiedziała po chwili i odwróciła wzrok. Maja zamrugała zdezorientowana. Przez chwilę wydawało jej się, że słyszy jak ktoś szepta jej do ucha: ratuj, on ją w końcu zabije. Nie wiedziała czy tylko jej się to przesłyszało czy rzeczywiście coś słyszała. - On jest jak nadopiekuńcza matka. Rzadko na coś mi pozwala. Woli bym większość czasu spędzała w domu pod jego okiem. - wyjaśniła, chociaż Mai wydawało się, że nie mówi jej prawdy.

- Rozumiem. Bardzo o ciebie dba. - powiedziała szatynka w zamyśleniu. Julia kiwnęła lekko głową. Nagle znów spojrzała jej w oczy. Tym razem wyglądała już tak jak zawsze.

- Gdy wychodziłyśmy ze schroniska powiedziałaś, że chcesz mi o czymś powiedzieć. - powiedziała zmieniając temat i uśmiechając się łagodnie.

Majce przypomniało się, że rzeczywiście chciała jej powiedzieć kim jest ale w tej chwili wydawało się jej to takie trudne. W pokoju zapadła nagle głucha cisza i dziewczyna słyszała nawet szum swojej własnej krwi. Raz kozie śmierć, pomyślała i nabrała powietrza w płuca.

wtorek, 2 lutego 2016

Schronisko

Drogę do schroniska dziewczyny przeszły praktycznie w milczeniu. Można było wyczuć napięcie, które powstało na skutek jednego pytania. Obie dziewczyny nie wiedziały co powiedzieć. Co jakiś czas Julia zerkała na Maję ale ta szła ze wzrokiem wbitym w drogę przed siebie.

- Przepraszam za tamte pytanie. Nie chciałam by tak wyszło. - powiedziała zatrzymując się przy głównej bramie do schroniska. Z daleka słyszała już szczekanie psiaków. - Jeśli chcesz możesz iść do domu. Nie zmuszam Cię byś na siłę tu ze mną przychodziła.

- Nie. Wszystko w porządku. - odpowiedziała szatynka i lekko się uśmiechnęła.

Julia uznała, że nie będzie się z nią kłócić. Otworzyła więc bramę i obie weszły do środka. Postanowiły, że najpierw pójdą do biura. Gdy weszły do budynku usłyszały rozmowę dwóch mężczyzn. Julia stanęła jak wryta gdy zobaczyła, że to Wiktor rozmawia z pracownikiem schroniska.

- A to właśnie jest ta panienka, dla której tu jestem. - wyjaśnił Wiktor wskazując dłonią blondynkę. Julia szybko otrząsnęła się z szoku i podeszła do mężczyzn.

- Co ty tutaj robisz? - wypaliła niezadowolona.

- Przyszedłem tylko załatwić sprawy biurowe. Nie masz jeszcze 18-nastu lat. Nie mogła byś sama adoptować zwierzątka moja droga. - wyjaśnił z przyjaznym uśmiechem. - Proszę o wybaczenie. Czasami nie potrafimy się dogadać. - wyjaśnił jeszcze pracownikowi. Julia dopiero teraz przypomniała sobie, że nie są sami w pomieszczeniu. Spojrzała przestraszona na Majkę ale ta nic nie dała po sobie poznać.

- Gdy będzie już panienka gotowa proszę przyjść do tamtego pokoju. - powiedział nieznany mężczyzna wskazując jedne z drzwi na przeciwko.

Julia dopiero teraz na niego spojrzała. Miał ciemne oczy w czarnych oprawkach gęstych rzęs. Czarne włosy lekko opadały na czoło. Uśmiech nie schodził mu z ust. Blondynka odruchowo sama też się uśmiechnęła. Widać było, że mężczyzna lubił swoją pracę. Pożegnał się z Wiktorem i poszedł w kierunku, który wskazał.

- Ale ciacho. - usłyszała podekscytowany głos Majki. Julia spojrzała na nią zaśmiała się.

- Załatwiłem już wszystkie formalności. Możesz wybrać takiego psa jaki ci się podoba. - przerwał im Wiktor.

- Pan pewnie jest kuzynem Juli, który się nią opiekuje. - wypaliła nagle Majka. Blondynka spojrzała na nią zaskoczona. Czy ona nie czuje ten wyższości, która od niego bije? Nie boi się go?, pomyślała. - Ja jestem Maja, jej nowa przyjaciółka. - dodała i wyciągnęła dłoń w geście powitania. Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem po czym uśmiechnął się i delikatnie uścisnął jej dłoń.

- A więc Julia coś o mnie mówiła. Mam na imię Wiktor. - powiedział ciepłym głosem. - Jestem zdziwiony, ponieważ w domu jest bardzo buntownicza i nie mamy zbyt dobrego kontaktu ze sobą. - dodał spoglądając na blondynkę. Julia widziała w jego oczach tylko złośliwość i głód, mimo że pił jej krew praktycznie zaraz przed wyjściem. - Zostawiam panienki same. Mam jeszcze coś do załatwienia na mieście. Życzę miłej nauki. - dodał i pożegnał się.

- Byłaś bardzo przyjazna dla niego. - powiedziała pochmurnie blondynka spoglądając na przyjaciółkę.

- Wydawało mi się, że gdzieś go już widziałam. - odpowiedziała zamyślona. - Ale to nie ważne. Chodźmy zabrać stąd jakąś pociechę dla ciebie. - dodała i pociągnęła Julię w kierunku wskazanych wcześniej drzwi.

Dziewczyny weszły do środka roześmiane. Nagle rozpoczęło się ujadanie kilku psów na raz. Julia podeszła do pierwszego z boksów. Znajdował się tam dość duży piesek z bardzo puchatą sierścią. Na widok dziewczyny zaczął ochoczo podskakiwać i poszczekiwać jak inne psy.

- O boże jakie one są słodkie. - usłyszała za plecami ociekający miodem głoś przyjaciółki.

- One wszystkie są bardzo urocze. - usłyszały nagle męski głos i obie spojrzały na chłopaka, którego widziały w korytarzu. Julia podeszła do niego i wyciągnęła dłoń.

- Jestem Julia. - powiedziała. Chłopak uścisnął lekko jej dłoń. - A to moja przyjaciółka Maja.

- Ja mam na imię Maciek. Miło mi was poznać. - powiedział ściskając dłoń szatynki. - Twój opiekun pozwolił ci wybierać ze wszystkich psów jakie mamy. Papierki są już uzupełnione. Zostało ci tylko dokonać wyboru.

- To nie będzie proste. - zauważyła Majka.

- Szukam raczej nie dużego psa. To ja będę się nim opiekować i wyprowadzać na spacery, a nie wyglądam na szczególnie silną. Chciałabym też żeby piesek był spokojny ale nie leniwy. Wiesz, żeby miał w sobie trochę energii, którą mnie zarazi. - powiedziała Julia szeroko się uśmiechając.

- Widzę, że dobrze sobie przemyślałaś jakiego chcesz pupila. - zauważył chłopak. - To dobrze. Zawęzi to nasz trop poszukiwań idealnego psa dla ciebie. Wiktor wspomniał też żeby nie był to szczeniak.

- Tak. Chodzę do szkoły, a mój kuzyn nie podjął by się opieki nad taką kruszynką. - wyznała Julia. On potrafi zając się tylko sobą, dodała w myślach.

- Spokojnie. Na pewno coś znajdziemy dla ciebie. - powiedziała Maja po czym zaczęły poszukiwania idealnego prezentu.

~~~

Po prawie godzinie wybierania dziewczynom w końcu udało się wyjść ze schroniska. Julia wybrała nie dużego kundelka i pstrokatym umaszczeniu i jednym opadającym uszku. Łasuch, bo właśnie tak się wabił piesek, podskakiwał ucieszony na dwóch łapkach prosząc swoją nową panią by go pogłaskała. Ze schroniska dostali mała wyprawkę w której znajdowała się smycz, leżysko dla psa oraz psia karma. Dziewczyna pozwoliła Majce prowadzić pieska na smyczy, a sama wzięła to co dostały ze schroniska.

- Jest idealny. - zaśmiała się Julka.

- Będzie ci z nim wesoło. - zaśmiała się szatynka bawiąc się z Łasuchem. - Julia? - zapytała po chwili poważnym głosem.

- O co chodzi? - wyszeptała blondynka.

- Gdy będziemy u mnie w domu chciała bym ci coś powiedzieć o sobie. Ale nie chcę by to coś sprawiło, że nie będziesz chciała się ze mną już przyjaźnić. - wyznała.

Julia spojrzała na nią trochę przestraszona. To coś poważnego skoro aż tak się boi, pomyślała. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.

- No mam nadzieję, że nikogo nie zabiłaś. - zaśmiała się w odpowiedzi. - Na pewno będziemy przyjaciółkami na zawsze. - dodała jeszcze i ruszyły do domu Majki by się uczyć.

niedziela, 31 stycznia 2016

Prezent

Dzień w szkole minął jej szybko i spokojnie. Razem ze swoimi nowymi przyjaciółmi spędzała przerwy na rozmowach i żartach. Przed ostatnią lekcją przypomniało się jej, że miała zapytać się Wiktora czy po szkole może iść pouczyć się razem z Mają.

- To zadzwoń do niego. - zaproponowała przyjaciółka. - Na pewno się zgodzi. - dodała z uśmiechem dla zachęty. Julia nie była tak dobrze nastawiona do tego ale wyciągnęła z torby komórkę i wybrała odpowiedni numer.

- Halo? - usłyszała ciepły męski głos. - Coś się stało? Mam po ciebie przyjechać? - usłyszała szybko.
Przez chwilę wydawało jej się że słyszała nutkę troski i nadziei w jego głosie.

- Nie. Wszystko w porządku. - odpowiedziała spokojnie i uśmiechnęła się. - Chodzi tylko o to, że wczoraj zapomniałam się zapytać czy będę mogła iść dziś do Mai żeby się z nią pouczyć.

- Możesz przecież uczyć się w domu. - teraz jego głos był szorstki. Nie spodobał mu się ten pomysł, pomyślała i westchnęła.

- Tak wiem ale chodzi o materiał z matematyki kiedy nie było mnie jeszcze w tej szkole. Podobno nauczycielka mi nie odpuści więc wolę się przygotować. - wyjaśniła z nadzieją w głosie. Przez chwilę nie słyszała żadnej odpowiedzi. Po chwili jednak usłyszała ciche chrząknięcie. Błagam pozwól mi, prosiła w myślach.

- Dobrze ale po szkole musisz wpaść do domu, bo nie wytrzymam cały dzień. - odpowiedział przyciszonym głosem. Julia odetchnęła z ulgą.

- Oczywiście. Dziękuję. - powiedziała i już chciała się rozłączyć ale usłyszała jeszcze swoje imię. - Tak?

- Pamiętaj, że miałaś wybrać psa. - powiedział jeszcze i rozłączył się.

- Kurcze zapomniałam. - mruknęła pod nosem chowając telefon.

- O czym znów zapomniałaś? - zapytał Mikołaj.

- Mój kuzyn z okazji moich urodzin pozwolił mi adoptować psa ze schroniska. Miałam dziś iść go wybrać. - powiedziała spoglądając na zegarek. Była 12:30 i właśnie zadzwonił dzwonek na ich ostatnią lekcję.

- Dziś masz urodziny? - zapytała zaciekawiona Maja.

- Jutro. - odpowiedzieli jednocześnie Juli i Mikołaj.

- Pamiętasz jeszcze. - szepnęła blondynka patrząc na zakłopotanego chłopaka.

- Wow to mam mało czasu by poszukać i kupić ci odpowiedni prezent. - powiedziała zamyślona szatynka.

- Nie, przestań. Dopiero co się znamy. Nie musisz mi nic dawać. - zaczęła szybko Julia ale widząc minę swojej przyjaciółki wiedziała już, że nic i nikt jej nie powstrzyma.

- Jakie lubisz książki? - zapytał Sebastian.

- Ty też? - zajęczała dziewczyna i dała za wygraną. - Lubię kryminały i fantasy. Tylko nie "Zmierzch". Nie trawię tego lalusiowatego Edwarda. - odpowiedziała. Mikołaj zaśmiał się.

- O to się nie martw. Nikt z tego grona nie lubi tej serii. - powiedział idąc do klasy, która właśnie została otwarta. Julia ruszyła za nim.

- Sebastian pójdziesz ze mną po lekcjach do kilku sklepów? - usłyszała za plecami słodki głos Majki.

Pokręciła głową ale na ustach widniał jej szeroki uśmiech. Cieszyła się, że znalazła tu takich przyjaciół. No i jest tu Mikołaj, pomyślała patrząc na jego plecy.

~~~

- Myślisz, że spodoba jej się ta bransoletka? - zapytała blondyna chyba po raz setny.

- Na pewno będzie zadowolona. - odpowiedział szczerze kolejny raz. - Myślę, że ona już się cieszy, że ma taką przyjaciółkę jak ty. - dodał spoglądając na jej uśmiech.

- Ja też się cieszę, że mam w niej przyjaciółkę, mimo że znamy się dopiero od wczoraj. - odpowiedziała spoglądając na niego swoimi jasnymi błękitnymi oczami.

- Zamierzasz jej powiedzieć prawdę o sobie? - zapytał stając pod jej domem. Majka spojrzała na niego zmieszana.

- Chciałabym by wiedziała o mnie wszystko. Nawet to, że moja rodzina to czarownice. Ale boję się, że wtedy się mnie wystraszy. - wyrzuciła z siebie i spojrzała na niego smutna.

- Wydaje mi się, że nasza Julia nie jest zwykłym człowiekiem i ta prawda nie zniszczy waszej przyjaźni. - powiedział i przytulił dziewczynę by ją pocieszyć.

- Po czym wnioskujesz, że jest niezwykła? - zapytała wtulając się w chłopaka.

- Może to głupie ale pachnie intensywniej niż inni. Jej krew jakby sama nas wołała. - wyszeptał i pogłaskał Majkę po głowie.

- To rzeczywiście inaczej. Moja krew cię nie woła. - zaśmiała się i odsunęła.

- Ale i tak pachniesz bardzo apetycznie. - odpowiedział również się śmiejąc.

- Fuuj przestań. - powiedziała śmiejąc się głośno. Nagle drzwi jej mieszkania otworzyły się i wyszła jej matka.

- Maja, zaproś kolegę do środka. - powiedziała ciepło uśmiechając się do Sebastiana.

- Nie ja dziękuję. Muszę już wracać do domu. - odpowiedział uśmiechając się serdecznie.

- Wejdź chociaż na chwilkę. Ja też zaraz wychodzę znowu. Umówiłam się z Julką, że pójdę z nią do schroniska. - zachęciła go szatynka.

- Nie nie. Następnym razem, ok? - zaproponował.

- No dobrze. Nie zaciągnę cię na siłę. - zaśmiała się Majka i szybko pocałowała go w policzek. Chłopak był zaskoczony tym gestem. - Dziękuje, że pomogłeś mi z prezentem. - powiedziała jeszcze i podbiegła do drzwi.

Odwróciła się i pomachała mu jeszcze przez chwilę. Sebastian uśmiechnął się ciepło i pomachał jej również.


~~~

Dziewczyna co chwilę spoglądała raz na zegarek raz na telefon.

- Spóźnia się. - mruknęła pod nosem po raz trzeci. Nagle poczuła jak ktoś niespodziewanie naskakuje jej na plecy. Julia krzyknęła głośno.

- Spokojnie to tylko ja. - powiedziała szybko Maja.

- Wystraszyłaś mnie. - zaśmiała się dziewczyna.

- Taki był plan. - odpowiedziała szatynka uśmiechnięta i ruszyły do schroniska.

- Twoi rodzice na pewno pozwolą wprowadzić do domu psa na czas gdy będziemy się uczyć? - zapytała kolejny raz blondynka.

- Spokojnie. Sama mam w domu psa i dwa koty. Wyluzuj. - zaśmiała się w odpowiedzi.

- No dobrze. Nie mogę się już doczekać aż będę mogła przytulić tego słodziaka. - powiedziała podekscytowana.

- Będziesz miała duży wybór. Znajdziesz tam rożnej wielkości i rasy psy. - powiedziała Maja.

- A jak tam twoje poszukiwania idealnego prezentu? Znalazłaś coś? Jeśli nie to nie bój się, nie będę zła ani nic z tych rzeczy. - zapytała zaciekawiona blondynka.

- A znalazłam coś. - odpowiedziała tajemniczo dziewczyna. - W zasadzie to Sebastian zauważył to pierwszy ale gdy tylko to zobaczyłam skojarzył mi się z tobą. - dodała.

- Lubisz go?

- Prezent? - zapytała zaskoczona. - Podoba mi się ale jest dla ciebie. - odpowiedziała roześmiana.

- Nie. Chodziło mi o Sebastiana. - wyjaśniła Julia. Szatynka spojrzała na nią zakłopotana.

- Tak. Ale teoretycznie nie ma dla nas przyszłości. - odpowiedziała cicho.

- Dlaczego? Przecież jesteście w tym samym wieku. I zauważyłam, że on często na ciebie zerka. Pewnie też mu się podobasz. - powiedziała Julia idąc przed siebie. Dopiero po chwili zauważyła, że Majka została kilka kroków za nią. Spojrzała na nią zdziwiona. - O co chodzi? Wasze rodziny się nienawidzą?

Majka pokręciła głową, a po jej policzkach płynęły łzy. Blondynka szybko podeszła do niej i przytuliła ją.

- Przepraszam. Nie chciałam sprawić ci przykrości. - powiedziała szybko głaszcząc przyjaciółkę po głowie.

Co prawda ta sprawa ją zaciekawiła ale w tej chwili obiecała sobie, że już nigdy nie spyta swojej przyjaciółki o tą sprawę.

niedziela, 3 stycznia 2016

Niespodzianka

Chłopak ruszył w jej stronie. Na jego twarzy malowało się zdziwienie. Tak jakby nie wierzył w to co widzi.

- Mamy nową koleżankę w klasie. - przywitał go jego przyjaciel. Mikołaj spojrzał na niego następnie przeniósł wzrok na drobną blondynkę, która uśmiechała się do niego przepraszająco.

- Dlaczego zawsze znikałaś? - zapytał ją. Wydawała się zaskoczona, że zaczął od tego. Sam też był zaskoczony ale nie wiedział co powiedzieć.

- Julia dużo podróżowała z rodziną. - odpowiedziała szatynka. Mikołaj dopiero teraz ją zauważył mimo, że należała do ich klasowej "paczki".

- Tak.Wybacz. Nigdy nie mogłam się pożegnać. - dodała szybko Julia. - Byliśmy wtedy jeszcze dziećmi. Nie znaliśmy się aż tak dobrze.

- Wyglądasz na zaspanego. - przerwał Sebastian.

- Mieliście wczoraj swój wypad? - zapytała Maja i zerkała gniewnym wzrokiem na obu chłopców.

- Nie. Tylko siedzieliśmy do późna. - wyjaśnił blondyn po czym szybko szturchnął dziewczynę. Nagle rozbrzmiał dzwonek w wyniku czego Julia podskoczyła przestraszona. Mikołaj spojrzał na nią zaciekawiony.

- No co? To mój pierwszy dzień w takiej szkole. Do tej pory uczyłam się w domu. - wyjaśniła mu blondynka.

- Siedzisz ze mną. - krzyknęła szatynka po czym pociągnęła ją za sobą.

- Widzę, że nasza koleżanka zdobyła sobie nową ofiarę. - powiedział blondyn klepiąc w plecy swego przyjaciela.

Julia czuła się w szkole dobrze i szybko zaprzyjaźniła się z Mają oraz Sebastianem. Mikołaj ciągle zerkał na nią tak jakby w każdej sekundzie mogła rozpłynąć się w powietrzu. Lekcje mijały szybko, a na przerwach czuła się jak zwykła dziewczyna rozmawiająca z koleżanką. Opowiadała gdzie wcześniej była i jak bardzo chciała wrócić tu za każdym razem. Spojrzała na zegarek, który nosiła na lewym nadgarstku. Była to jedyna pamiątka po jej matce. Dochodziła 14. Nie długo kończyła się jej ostatnia lekcja tego dnia. Później znów będzie musiała wrócić do swego więzienia. Spojrzała na swą koleżankę, która nie odstępowała jej ani na krok. Maja uśmiechała się do niej. Chcę tu zostać już na zawsze, pomyślała i odwzajemniła uśmiech. Po kilku minutach zadzwonił dzwonek dając uczniom wolność.

- Za dwa dni mamy sprawdzian z materiały, którego nie masz. - powiedziała Majka w drodze do szatni. - Być może pani Kowalska zrozumie, że jesteś nowa ale szczerze nie liczyła bym na to. - dodała z kwaśną miną. Julia spojrzała na nią przerażona. - Ale spokojnie. Mam pomysł. Przyjdź do mnie jutro po szkole. Pouczymy się razem. - zaproponowała z uśmiechem.

- Z chęcią. - odpowiedziała blondynka. - Muszę tylko zapytać mojego kuzyna.

- Majka cię nie zje. - usłyszała nagle za sobą. Obejrzała się za siebie. Za nimi szli czujni niczym prywatni ochroniarze Sebastian i Mikołaj.

- Wiem. - odpowiedziała ze śmiechem blondynka. - Ale Wiktor jest.... Jakby to powiedzieć.

- Nad opiekuńczy?

- Właśnie. To dobre słowo Mikołaj. Odkąd się mną opiekuje jest nad opiekuńczy. - wyjaśniła blondynka nie patrząc na swoich przyjaciół.

- A gdzie są twoi rodzice? - zapytał Sebastian. Julia spojrzała na nich. W oczach miała łzy. Wzięła szybko swój płaszcz.

- Ojca nigdy nie znałam. - odpowiedziała ścierając łzę z policzka. - A mama skoczyła z klifu gdy miałam 3 latka. - dodała po czym założyła szybko płaszcz i skierowała się do wyjścia. Jej nowi przyjaciele szybko ją dogonili.

- Przykro mi. - powiedziała Maja przytulając ją lekko.

- To było dawno temu. Już się z tym pogodziłam. - odpowiedziała uśmiechając się do nich lekko. - Teraz opiekuje się mną mój kuzyn wraz ze swoją kobietą. - dodała. Nikt nie zadawał jej już żadnych pytań. Przed szkołą dziewczyny pożegnały się z chłopcami, którzy szli w przeciwną stronę.

- Cieszę się, że cię poznałam. - powiedziała blondynka uśmiechając się szeroko.

- Ja też się cieszę. Mam nadzieję, że zostaniemy przyjaciółkami. - odpowiedziała.

Julia pokiwała ochoczo głową po czym ruszyły przed siebie. Droga szybko im minęła. Pożegnały się pod domem blondynki lekkim uściskiem. Julka patrzyła jeszcze chwilę i machała Maji. Kiedyś w końcu trzeba wrócić do "domu", pomyślała chwytając za klamkę. W środku było cicho i zdawało się nie być nikogo. Dziewczyna szybko się rozebrała i poszła do kuchni chcąc coś zjeść.

- Jak było w szkole? - usłyszała nagle głos za sobą gdy stała przed otwartą lodówką.

- Dobrze. Jak to w szkole. - odpowiedziała i wyciągnęła swój ulubiony jogurt. Nagle przeszedł jej apetyt na cokolwiek. Powoli odwróciła się. Wiktor stał w przejściu między kuchnią a salonem. Z jego twarzy nie można było wyczytać nic chociaż oczy wydawały się dziwnie wesołe.

- Widziałem, że nawet się z kimś zaprzyjaźniałaś. - powiedział podchodząc do niej. Gdy stał już obok niej głęboko wciągnął powietrze. - Masz na sobie tyle zapachów. Będę musiał do tego przywyknąć.
Julia obserwowała każdy jego ruch. Może i była dla niego nie miła i pyskowała mu ale ciągle się go bała.

- Pewnie jesteś głodny. - szepnęła spoglądając w jego oczy. Były ciemne i hipnotyzujące jak jego głos.

- Musiałem na ciebie długo czekać. - wyszeptał jej w ucho. Opuszkami palców dotknął jej policzka po czym zjechał po jej szyi. Gdy jego ręka zbliżała się do jej dekoltu złapała jego nadgarstek.

- Muszę cię tylko karmić. - powiedziała stanowczym tonem. Nie patrzyła na niego. W takich chwilach najbardziej bała się, że mogła by mu ulec. Jej serce biło jak oszalałe w jej piersi, a na policzkach wykwitł delikatny rumieniec.

- Masz racje. - odpowiedział spoglądając w jej oczy. - A szkoda. - dodał po czym wbił kły w jej szyję.

Julia jęknęła. Przywykła do jego gryzienia i bólu ale czuła dziwne podniecenie tak jakby jej ciało czekało na jego kły. Szybko odpędziła od siebie tę myśl. Nie chciała by się na niej karmił. Wcale nie pragnęła czuć na sobie jego dłoni, a tym bardziej jego kłów. Wiktor karmił się na niej dłużej niż zazwyczaj. Poczuła jak jej ciało słabnie. Na szczęście nie musiała go błagać by przestał. Mężczyzna sam odsunął się od niej patrząc w jej oczy.

- Wielka szkoda. - powtórzył po czym skierował się do wyjścia. Blondynka musiała podtrzymać się blatu by nie upaść. Wiktor odwrócił się jeszcze na chwilę patrząc na nią. - Po jutrze masz urodziny. Pomyślałem, że chciała byś jakieś zwierzątko. Pozwolę ci mieć psa. Nie chcę jednak by był to szczeniak. W mieście jest schronisko. Jutro po szkole możesz przejść się tam i wybrać jakiegoś psiaka. Wierzę, że będziesz ucieszona z takiego prezentu. - powiedział po czym odszedł.

Julia patrzyła za nim zaskoczona. Na prawdę chciał podarować jej prezent na urodziny? I to psa? A gdzie zwykły wisiorek lub coś w tym stylu? Nie wiedziała co o tym myśleć. A może to jakiś podstęp? Pewnie będzie chciał czegoś w zamian. Zastanowisz się nad tym później. Teraz musisz zadbać o siebie, podpowiadał jej głos rozsądku. Rzeczywiście nie była w najlepszym stanie. Czuła się słaba, jej oddech był szybki i płytki, a serce nadal tłukło się w jej piersi. Kierując się do swojego pokoju miała nadzieję, że są to objawy tylko utraty krwi, a nie jakiegoś chorego uczucia. Położyła się do łóżka i zasnęła.


***


Przepraszam, bardzo Was przepraszam. Wiem, że rozdział miał być między 12 a 14 ale miałam gości i nie mogłam tak po prostu wrzucić nowego rozdziału. Mam nadzieję, że nie jesteście bardzo źli. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje, że już więcej coś takiego się nie powtórzy. Miłego wieczoru ;)