niedziela, 27 grudnia 2015

Lekcja pierwsza

Starsza pani prowadziła ją korytarzem aż w końcu zatrzymała się przed jednymi z wielu drzwi.

- Twoją pierwszą lekcją jest biologia. Nie bój się skarbie. Na pewno wszystko będzie dobrze. - powiedziała przystając i uśmiechając się do drobnej blondwłosej dziewczyny.

Blondynka pokiwała głową i uśmiechnęła się lekko choć wciąż było widać, że jest przestraszona. Sekretarka dotknęła jej ramienia chcąc dodać jej otuchy po czym zapukała i otworzyła drzwi. Julia wzięła głęboki oddech i weszła do środka. Pierwszą osobą która rzuciła jej się w oczy była drobna rudowłosa kobieta z okularami na nosie ciepło uśmiechająca się.

- Dzień dobry. Wybacz, że przeszkadzam ale przyprowadzam ci nową uczennice. - powiedziała starsza pani przywołując przestraszoną dziewczynę do siebie.

- Dzień dobry. - wyszeptała dziewczyna.

- Witam, witam. - odpowiedziała nauczycielka nie przerywając swego pięknego uśmiechu. Dopiero z bliska blondynka zauważyła kilka piegów na jej nosie i zielone oczy. - Możesz mi ją zostawić. Nikt w tej klasie nie zrobi jej krzywdy. - powiedziała do sekretarki.

- Powodzenia. - szepnęła jeszcze do dziewczyny i wyszła z klasy.

- No dobrze. Nazywam się Aleksandra Nowak i jestem wychowawczynią tej oto tu klasy, a co za tym idzie także twoją. Nie obawiaj się ich. Na pewno szybko cię zaakceptują. - przedstawiła się nauczycielka i wyciągnęła do niej rękę. Julia chwyciła ją niepewnie. - A teraz przedstaw się nam wszystkim i powiedz coś o sobie. - dodała odwracając ją do klasy.

Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu. Klasa liczyła około 25 uczniów, w większej części dziewcząt. Julia wpatrywała się w nich tak jak oni w nią. W końcu jej wzrok zatrzymał się na blondynie, który odprowadzał ją do sekretariatu. A więc Sebastian jest w jej wieku? Rozejrzała się jeszcze raz w poszukiwaniu Mikołaja ale nie widziała go nigdzie. Westchneła i uśmiechnęła się łagodnie.

- Cześć. Nazywam się Julia Ociepa i niedawno przeprowadziłam się do waszego miasteczka wraz z moją rodziną. Dużo podróżowałam więc do tej pory uczyłam się w domu. Jednak tym razem mam nadzieję zostać tu dłużej dlatego zapisałam się do szkoły. - przedstawiła się i odetchnęła. Nagle poczuła się znacznie lepiej niż jeszcze przed chwilą.

- Miło nam cię poznać Julio. Usiądź sobie gdzieś na wolnym miejscu i wracamy do lekcji.- Powiedziała pani Nowak po czym przeszła do omawiania przerwanego tematu.

Julia posłusznie usiadła w pierwszej wolnej ławce przy której nikt nie siedział. Wyjęła zeszyt oraz książkę i dołączyła do reszty słuchaczy. Co jakiś czas czuła na sobie wzrok innych uczniów i słyszała jakieś szepty. Nie była jednak pewna czy ciche rozmowy dotyczą jej czy może jednak uczniowie przeszli do porządku dziennego i nawet jej nie zauważyli. Dziewczyna postanowiła skupić się na tym co mówi nauczycielka. Była tak zasłuchana, że przestraszyła się gdy zadzwonił dzwonek obwieszczający przerwę. Uczniowie poderwali się z ławek i zacieli się pakować. Nauczycielka krzycząc zadała im pracę domową i uprzedziła, że na następnej lekcji będzie odpytywać z dzisiejszej lekcji. Julia spakowała swoje rzeczy do torby, wyciągnęła plan lekcji i ruszyła na poszukiwanie następnej klasy. Jej następną lekcją był język polski i miała 10 minut na to by znaleźć odpowiednią klasę. Niestety wszyscy, którzy uczęszczali wraz z nią do klasy rozpłynęli się w tłumie i nie mogła nikogo śledzić by trafić we właściwe miejsce. Nagle poczuła jak ktoś łapie ją za ramię. Odwróciła się przestraszona. Osobą, która ją zaczepiła okazała się drobna dziewczyna o długich ciemnych włosach, błękitnych oczach i bladej skórze.

- Cześć. Jestem Majka Marciniak. - przedstawiła się szeroko się uśmiechając. - Może pomogę ci dziś zapoznać się ze szkołą? - zaproponowała.

- Cześć. Jestem Julia. - odpowiedziała blondynka i uśmiechnęła się. Ciekawe czy uda mi się z nią zaprzyjaźnić. Wydaje się przyjazna, pomyślała. - Aż tak widać, że jestem zagubiona w tym tłumie? - zaśmiała się.

- Może nie aż tak bardzo ale domyślam się, że jesteś przerażona. - odpowiedziała również ze śmiechem. - Chodź, oprowadzę cię, a później pójdziemy razem na następną lekcję.

Julia pokiwała ochoczo głową i ruszyła wraz z nową koleżanką. Okazało się, że szkoła prowadzi sklepik gdzie można kupić głównie słodycze i chipsy ale znajda się tam też słone przekąski, różnego rodzaju napoje, a nawet gorąca czekolada. Obok szkoły znajdowała się przytulna kawiarenka gdzie według Maji wiele osób umawiało się na randki. Dziewczyny bardzo szybko polubiły się i znalazły między sobą wspólny język.

- A więc będziesz chodziła z nami do klasy. - usłyszała nagle przyjemny męski głos, który zapamiętała z rana.

- Na to wygląda. - odpowiedziała uśmiechając się.

- Znacie się? - zapytała Maja patrząc ciekawie na Sebastiana.

- Nie. Odprowadził mnie dziś rano pod sekretariat po tym jak na mnie wpadł. - wyjaśniła szybko blondynka.

- Ale jest w naszej klasie ktoś kto troszkę ją zna. - powiedział tajemniczo blondyn. Julia spojrzała na niego przestraszona.

- Mikołaj chodzi z tobą do klasy? - zapytała drżącym głosem. - Nie zauważyłam go na poprzedniej lekcji. - dodała szybko.

- Pewnie zaspał. - wyjaśniła Majka, a po jej tonie głosu blondynka zgadła, że nie zdarza mu się to pierwszy raz.

- Zapewne. - przyznał jej racje Sebastian. Julia wstrzymała oddech. Czyżby dziś miała spotkać swego przyjaciela? Czy była gotowa? Musiała być.

- Julka? Wszytko w porządku? - zapytała szatynka stając naprzeciwko niej z zatroskaną miną.

- Tak. Przepraszam. - powiedziała szybko i uśmiechnęła się przepraszająco.

- A oto jest i nasz śpiący królewicz. - zaśmiał się Sebastian patrząc przed siebie.

Julia powędrowała za jego wzrokiem. Oboje wpatrywali się w siebie przez chwilę. Blondynka uśmiechnęła się blado i pomachała przyjaźnie do chłopaka naprzeciwko. Gdy tylko ją rozpoznał wiedziała, że ten dzień będzie o wiele trudniejszy niż myślała.

niedziela, 20 grudnia 2015

Chłopak z parku

Stanęła przed dużym, dość starym budynkiem. Sam jego wygląd nie był zachwycający. Okna w równych rzędach i szerokie drzwi po środku nie wyglądały zapraszająco. Była pewna, że gdyby ten budynek nie był szkoła cieszyłby się lepszą opinią w miasteczku. A zwłaszcza wśród młodzieży, która uczęszczała tu by się uczyć. Osobiście nie miała nic przeciwko nauce. Nawet trochę to lubiła. Przerażała ją tylko perspektywa tego, że już nie będzie sama z nauczycielem omawiać poszczególnych tematów, ą w klasie pełnej uczniów. Odetchnęła dla otuchy. Chciała ruszyć do przodu ale właśnie ktoś na nią wpadł.

- Przepraszam, nie zauważyłem cię. - usłyszała pośpieszne przeprosiny.

- Nic nie szkodzi. To moja wina. - odpowiedziała odwracając się by spojrzeć na młodzieńca, który na nią wpadł. - Przecież stoję na środku chodnika. - dodała uśmiechając się.

Przed nią stał wysoki blondyn o niebieskich oczach. Jego usta wygięły się w łagodnym uśmiechu. Zdaniem Julii był bardzo przystojny. Po chwili przypomniała sobie, że gdzieś go już widziała. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie tak jakby i on ją już gdzieś widział.

- Dziewczyna z parku. - wyszeptał po chwili. Nagle przypomniała sobie grupkę chłopców siedzących tamtego dnia gdy zobaczyła Mikołaja. Obok niego stał właśnie blondyn, który dziś na nią wpadł.

- Julia. - przedstawiła się z uśmiechem na twarzy.

- Sebastian. Miło mi. - odpowiedział i wyciągnął dłoń w powitalnym geście. - Wiedziałem jak masz na imię. Mikołaj kiedyś o tobie opowiadał. - dodał.

- Mi także miło. - odpowiedziała. Nie bardzo wiedziała co innego ma odpowiedzieć ani co zrobić.

- Będziesz chodzić do naszej szkoły? To fajnie. Mój przyjaciel na pewno się ucieszy. - powiedział szybko wypełniając niezręczną ciszę między nimi. - Może zaprowadzić cię do sekretariatu? Zgaduję, że najpierw musisz iść tam po plan lekcji swojej klasy i wszystkie inne informacje związane z przeniesieniem z twojej poprzedniej szkoły. - zaproponował z ciepłym uśmiechem.

- Uczyłam się w domu. - powiedziała zanim zdążyła się ugryźć w język. Nie chciała by wziął ją za odludka. W końcu był pierwszą osobą, którą tu poznała.

- Oh. W takim razie co przekonało cię by dołączyć do tej jakże wspaniałej i kochanej przez młodzież placówki zwanej szkołą? - zapytał ze śmiechem. Julia uśmiechnęła się. Był całkiem zabawny i polubiła go.

- Nie chciałam już dłużej uczyć się sama. Chciałam kogoś w końcu poznać. Uciec. - odpowiedziała chociaż ostatnie słowo raczej wyszeptała. Chłopak spojrzał na nią zaciekawiony. - Tak więc z chęcią przyjmę twoją ofertę pomocy. Sama zgubię się i nie zdążę na pierwszą lekcję. - dodała głośniej uśmiechając się szeroko.

Chłopak zaprosił ją gestem podążając przed nią i otwierając jej drzwi jak prawdziwy dżentelmen. Najpierw zaprowadził ją do szatni, gdzie rozebrała się i zostawiła swój płaszcz. Następnie skierowali się na drugie piętro gdzie znajdował się sekretariat. Po drodze Sebastian opowiadał jej trochę o niektórych osobach, które mijali na korytarzach. Hałas, który tam panował trochę przytłaczał dziewczynę. Ogrom ludzi napływający zewsząd też wydawał się dla niej czymś strasznym.

- Widzę, że nie jesteś przyzwyczajona do tłoku. - powiedział chłopak zatrzymując się nagle. - Oto jesteśmy na miejscu. - dodał pokazując drzwi przed sobą. Spojrzała na nie. Na drzwiach wisiała duża srebrna tabliczka z dużymi wyraźnymi literami SEKRETARIAT, pod nią znajdowała się mniejsza, na której widniały godziny otwarcia.

- Aż tak to po mnie widać? - zaśmiała się chcąc się trochę rozluźnić. Właśnie w tej chwili rozbrzmiał głośny dzwonek, który wystraszył ją jeszcze bardziej.

- Przyzwyczaisz się. - odpowiedział blondyn z uśmiechem. - Muszę spadać na lekcję. Pamiętaj: tutejsi nauczyciele nie lubią spóźnień. Powodzenia. - dodał jeszcze po czym znikł w tłumię.

Ustała przy ścianie oddychając głęboko. Obserwowała jak szybko tłum znika. Gdy na korytarzu zostało tylko kilka osób zapukała delikatnie w drzwi i otworzyła je nieśmiało. Za biurkiem siedziała starsza pani o kasztanowych włosach związanych w ciasny kok, brązowych oczach, kilku zmarszczkach, ubrana w skromną czarną garsonkę. Nie wiedzieć czemu Julia zawsze dostrzegała najmniejsze szczegóły napotkanych twarzy i zapamiętywała je na długi czas. Kobieta podniosła wzrok na wystraszoną dziewczynę i uśmiechnęła się ciepło.

- Dzień dobry. - wyjąkała cicho blondynka.

- Dzień dobry skarbie. W czym mogę ci pomóc? - zapytała ciepłym głosem nadal się uśmiechając.

- Jestem nową uczennicą. - odpowiedziała głośniej, już bardziej pewna siebie. Ta starsza pani jest taka miła, że nie ma co jej się bać. Zachowaj strach dla nowej klasy, upomniała się w myślach.

- Ah to ty słoneczko. Nie mogłam się doczekać, aż przyjdziesz. - odpowiedziała szybko wstając zza biurka. - Niewiele osób dołącza do nas w roku szkolnym - dodała.

- Domyślam się. - zaśmiała się nerwowo w odpowiedzi.

- Ale nie bój się. Szybko wszyscy cię zaakceptują. Nie jesteś pierwsza ani ostatnia, która musiała się przenieś. - pocieszała ją sekretarka.

- Wcześniej uczyłam się w domu. - wyjaśniła Julia. Kobieta spojrzała na nią zdziwiona tak jak chłopak, którego poznała przed szkołą. - Chciałam w końcu kogoś poznać. Mam nadzieję, że nie będę musiała się już przeprowadzać. - szybko wyjaśniła.

- Ja też mam taką nadzieję. - odpowiedziała z uśmiechem i wróciła za biurko. Szybko opowiedziała Julii trochę o szkole, obowiązkach uczniów i ustalonych regułach co wolno, a czego nie wolno robić w szkole. Potem dała jej wydrukowany plan lekcji.

- A więc czas przedstawić cię nowej klasie. - powiedziała energicznie wstając i podchodząc do drzwi. Julia głośno przełknęła ślinę i spojrzała na nią przerażonym wzrokiem.

- Wcale się nie boję. - powiedziała cicho, lekko się uśmiechając.

Starsza pani otworzyła drzwi. Jej uśmiech dodał dziewczynie trochę siły. Chciałabym żeby wszyscy w tej szkole byli tak mili jak ta pani, pomyślała wychodząc na korytarz. Wiedziała jednak, że w szkole ścierają się różne charaktery i pewnie więcej spotka osób, które nie będą dla niej tak mili. Westchnęła ciężko i podążyła za sekretarką do swego nowego, być może lepszego, rozdziału w życiu.


***

Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia pragnę życzyć wszystkim spokojnych i wesołych świąt w rodzinnym gronie oraz prezentów o których marzyliście ;)
Dziękuje też osobom, które czytają tego bloga i postanowiły go skomentować.
Daje mi to bardzo dużego kopa na pisanie następnych rozdziałów ;)
Jeszcze raz dziękuje i życzę miłych świąt ;)

niedziela, 13 grudnia 2015

Poranek

Otworzyła zaspane oczy i wyłączyła natrętny budzik. Nie wstała jednak od razu. Naciągnęła na głowę kołdrę i jęknęła. Co ją podkusiło by zrezygnować z domowego nauczania na rzecz publicznej szkoły?

- Tam będę choć częściowo wolna. - szepnęła do siebie wychodząc spod kołdry.

Usiadła na łóżku. Jak w ogóle znalazła się w swoim pokoju? Pamiętała, że siedziała na parapecie w kuchni. Potem zasnęła. Przestała się jednak nad tym zastanawiać. Spojrzała na zegarek. Była 5:05. Pierwsza lekcja zaczynała się o 8 ale ona potrzebowała więcej czasu by się przygotować. Jest zima, środek roku szkolnego. Czy da rade wmieszać się w klasę, która zapewne dobrze zna już każdego nawzajem? Czy znajdzie sobie towarzystwo? A może będzie uchodziła za dziwaczkę i nikt nie będzie chciał z nią rozmawiać? Westchnęła. Musi dać sobie radę. Muszę być silna. Tak jak byłam do tej pory, pomyślała. Wstała i poszła do łazienki przemyć twarz chłodną wodą. Wyprostowała się patrząc w lusterko. Jej oczy jak zawsze były ciemne, a skóra blada. Różowe usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Na pewno nie będę odstraszać chłopców swoją urodą, zaśmiała się w myślach.

- Dasz radę. - powiedziała twardo do swojego odbicia po czym poszła pod prysznic.

Pod wodą starała się nie myśleć lecz ciągle męczyło ją jedno pytanie. A może nawet nie jedno pytanie tylko jedna osoba. Mikołaj. Była prawie pewna, że chodzi do tej szkoły gdzie i ona się wybierała. Była to w końcu jedyna szkoła w tym miasteczku. Musiała przyznać się przed sobą, że nie wiedziała nawet ile lat ma chłopak. A jeśli będzie w jej klasie? Nie chciała jeszcze znów się do niego zbliżać. Nie wiedziała czemu przeciągała to co było nieuniknione. A może on nie będzie się chciał znów do mnie zbliżyć? Pokręciła głową odganiając od siebie tą myśl. Od tamtej chwili gdy znów się spotkali minął prawie tydzień. Nie widziała go przez ten czas. Celowo go unikała ale wiedziała, że w szkole będzie to trudne. Chłopak pewnie pomyślał, że znów zniknęła. Dziewczyna westchnęła cicho. Jej życie zawsze było skomplikowane. Wyszła i wytarła się dokładnie. Owinięta ręcznikiem wyszła z łazienki chcąc iść do swojego pokoju kontynuować swoje przygotowania. Niestety natknęła się na mężczyznę, którego nienawidziła. Jego ciało było młode, umięśnione i nawet przystojne. Ale dla niej skrywało potwora.

- Witaj Julio. - przywitał ją ciepły głos. Widziała jak podnosi dłoń. Spięła wszystkie mięśnie spodziewając się najgorszego. On jednak chciał pogłaskać tylko jej policzek. Uderzyła go w rękę zanim jeszcze poczuła opuszki palców na swojej skórze.

- Nie chcę byś mnie dotykał. - powiedziała stanowczo podnosząc brodę i patrząc mu prosto w oczy. Jego brązowe ciepłe oczy. Miała czasami wrażenie, że ją hipnotyzują. Opierała się wtedy temu uczuciu. Postanowiła, że nigdy nie pozwoli mu się uwieść.

- Należysz do mnie. - powiedział uśmiechając się do niej. Jego uśmiech mógł uchodzić za przyjazny. Jednak po chwili zauważyła kły i cały urok prysł. Wiedziała, że pewnie jest głodny i dlatego jej szukał. Prychnęła.

- Nic w moim ciele nie należy do ciebie. Nawet kropla krwi. - powiedziała. Chwilę później poczuła na policzku piekący ból. Uderzył ją? Nie powinno jej to zdziwić. Był to nie pierwszy i zapewnie nie ostatni raz gdy to zrobił. Przyłożyła dłoń do bolącego policzka.

- Twoja matka powiedziałaby, że jesteś bezczelna Julio. - powiedział surowo.

- Moja matka nie żyje. - wyszeptała i ruszyła do swojego pokoju. Usłyszała za swoimi plecami westchnięcie i poczuła jak zaciska na jej nadgarstku palce.

- Jestem spragniony.

- Musisz zaczekać aż wrócę ze szkoły. Rany nie zdążą się zagoić przed moim wyjściem jeśli dam ci krew teraz. - odpowiedziała i chciała odejść ale on wcale nie puścił jej ręki. Odwróciła się i spojrzała na niego. Czuła jeszcze lekkie pieczenie na policzku i wiedziała, że nadal jest on zaróżowiony.

- Nie będę czekał na coś co należy mi się teraz. - usłyszała jego gardłowy ton. Denerwował się. Nigdy nie może nad sobą zapanować, pomyślała. Wystawiła mu nadgarstek wolnej ręki.

- Ugryź przy łokciu. Wtedy uda mi się ukryć ranę pod rękawem. - powiedziała odwracając od niego wzrok. Brzydziła się nim i faktem, że musi mu użyczać swojej krwi. Poczuła jak wbija w nią swoje kły. Zagryzła zęby by nie jęknąć. Wampir karmił się przez kilka minut po czym przestał.

- Musisz mieć dużo siły. - powiedział ocierając dłonią usta. - Dziś twój pierwszy dzień w szkole.

- Wiem. - odpowiedziała po czym otworzyła drzwi do swojego pokoju.

- Pamiętaj, że zabiję każdego kto spróbuje mi ciebie odebrać. - ostrzegł ją jeszcze zanim zamknęła za sobą drzwi. Westchnęła opierając się o drzwi. Spojrzała na ranę z której sączyła się powoli krew.

- Wiem o tym. Doskonale o tym wiem. - szepnęła do siebie po czym podjęła przerwane przygotowania przed szkołą.

niedziela, 6 grudnia 2015

Przeszłość

Nie mógł spać cała noc. Cały dom wypełniał jej zapach. To przez to był ciągle głodny. Przekręcał się z boku na bok cały czas myśląc o dziewczynie. Nigdy wcześniej żadna z jej rodu nie była tak uparta ani chłodna dla niego. Nawet jej matka go kochała. Gdy jednak była w ciąży zrozumiała, że jej córka miała ją kiedyś zastąpić. Z czasem straciła rozum. Gdy Julia miała 3 lata jej matka skoczyła z klifu. Był wtedy wściekły. Musiał zadowolić się 3 letnia dziewczynką, która nie była w stanie go wykarmić. Nocami obserwował ją gdy spała. Czasami wymykał się wtedy z domu i karmił na zwykłych ludziach najczęściej zabijając ich. Nikt o tym nie wiedział. Dawno temu zawarł umowę, że będzie się karmić tylko na tych kobietach z jednej rodziny. Nie byle dlaczego się na to zgodził. Miał kilka set lat. Wiedział, że strzygi nie są jedynym odstępstwem od ludzi. Wiedział o czarownicach i demonach. Ale mało kto wiedział, że na Ziemi były też anioły. On należał do tych niewielu. Szukał tej rodziny latami. Wtedy znalazł staruszkę. Biedną utrzymującą jedną córkę. Namówił ją by zgodziła się na to, że będzie się nią karmił. Jej córka wiedziała, że przejmie te zadanie gdy matka umrze. Zgodziły się by ich córki były jego karmicielkami. Była to jedna z niewielu rodzin aniołów na całym świecie. Ich krew była znakomita. Lepsza nawet od tej ludzkiej, która uzależniła nie jednego jego przyjaciela robiąc z nich krwiożercze bestie. Sam pozbawił kilku z nich życia. Z pokolenia na pokolenie kolejne dziewczyny rodziły córki. Szybko zrozumiał, że aniołami mogły być tylko kobiety. Nie jedna z nich kochała go i oddawała mu się bez żadnego słowa czerpiąc radość z tego, że mogły zaspokoić jego żądzę. Z niejedna sypiał. Żył tak już wiele stuleci. Julia jednak była zupełnie inna. Nienawidziła go z całego serca. Nigdy nie była dla niego miła. Nigdy jej nie uwiódł. Nawet jako dziecko ciągle pyskowała. Często wtedy dostawała po twarzy. Może sam ją tak ukształtował. Wiedział, że ona ciągle nosi w sercu tamten dzień gdy na jej oczach matka skoczyła w dół.  Maria nie wiedziała, że Julia przygląda się jej. Obwiniła wtedy go za to, że matka skoczyła. Nagle usłyszał cichy szloch. Szybko domyślił się czyj to płacz. Wiedział, że szukała ucieczki. Wiedział również, że nie znajdzie jej. Po kilku chwilach płacz ustał. Podniósł się z łóżka i poszedł do kuchni. Nie spodziewał się, że będzie właśnie tam, na parapecie. Patrzył na nią chwilę jak śpi. W końcu podszedł do niej i pogłaskał jej policzek. Była najpiękniejsza. Skóra była prawie tak biała jak śnieg. Długie blade włosy nosiła zawsze rozpuszczone. Były tak jasne, że można by pomyśleć, że są białe. Każdy anioł był blondwłosą dziewczyną, bladą o oczach tak ciemnych jak burzliwe niebo. W jej oczach dostrzegał nie raz plamki błękitu. Wiedział, że jest wyjątkowa. Wziął ją na ręce chcąc zanieść do jej łóżka. Wiedział, że ma dziś iść do szkoły. Jego wzrok przyciągnął kalendarz. Za 3 dni Julia miała urodziny. Znał tą datę nawet jeśli nie dawał jej żadnych prezentów ani nie składał życzeń. Może w tym roku coś jej podaruje. Ruszył w kierunku jej pokoju. Była lekka jak piórko. Poczuł jak lekko porusza się w jego rękach. Przystanął przestraszony, że za chwilę się obudzi. Nie otworzyła jednak oczu. Odetchnął. Pachniała cudownie. Jej krew smakowała lepiej niż wszystkich dziewczyn wcześniej. Miał ochotę ugryźć ją nawet teraz. Wziąć ją w ramiona i karmić się nią wiele godzin. Odsunął od siebie jednak tą kuszącą myśl. Ruszył znowu do jej pokoju. Położył ją delikatnie i przykrył kołdrą. Dziewczyna ułożyła się wygodnie. Miał ruszyć właśnie do drzwi gdy nagle usłyszał jej cichy śmiech.

- Mikołaj, przestań. - mruknęła sennie i przewróciła się na drugi bok.

Nie wiedział, że mówi przez sen. Mikołaj. Wiedział, że przyjaźni się z nim. Wyszedł z jej pokoju zamykając cicho drzwi. Uśmiechnął się szeroko ukazując swoje kły. Co za paradoks, że to właśnie on znalazł i przemienił Mikołaja w potwora którego ona nienawidzi.