niedziela, 13 grudnia 2015

Poranek

Otworzyła zaspane oczy i wyłączyła natrętny budzik. Nie wstała jednak od razu. Naciągnęła na głowę kołdrę i jęknęła. Co ją podkusiło by zrezygnować z domowego nauczania na rzecz publicznej szkoły?

- Tam będę choć częściowo wolna. - szepnęła do siebie wychodząc spod kołdry.

Usiadła na łóżku. Jak w ogóle znalazła się w swoim pokoju? Pamiętała, że siedziała na parapecie w kuchni. Potem zasnęła. Przestała się jednak nad tym zastanawiać. Spojrzała na zegarek. Była 5:05. Pierwsza lekcja zaczynała się o 8 ale ona potrzebowała więcej czasu by się przygotować. Jest zima, środek roku szkolnego. Czy da rade wmieszać się w klasę, która zapewne dobrze zna już każdego nawzajem? Czy znajdzie sobie towarzystwo? A może będzie uchodziła za dziwaczkę i nikt nie będzie chciał z nią rozmawiać? Westchnęła. Musi dać sobie radę. Muszę być silna. Tak jak byłam do tej pory, pomyślała. Wstała i poszła do łazienki przemyć twarz chłodną wodą. Wyprostowała się patrząc w lusterko. Jej oczy jak zawsze były ciemne, a skóra blada. Różowe usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Na pewno nie będę odstraszać chłopców swoją urodą, zaśmiała się w myślach.

- Dasz radę. - powiedziała twardo do swojego odbicia po czym poszła pod prysznic.

Pod wodą starała się nie myśleć lecz ciągle męczyło ją jedno pytanie. A może nawet nie jedno pytanie tylko jedna osoba. Mikołaj. Była prawie pewna, że chodzi do tej szkoły gdzie i ona się wybierała. Była to w końcu jedyna szkoła w tym miasteczku. Musiała przyznać się przed sobą, że nie wiedziała nawet ile lat ma chłopak. A jeśli będzie w jej klasie? Nie chciała jeszcze znów się do niego zbliżać. Nie wiedziała czemu przeciągała to co było nieuniknione. A może on nie będzie się chciał znów do mnie zbliżyć? Pokręciła głową odganiając od siebie tą myśl. Od tamtej chwili gdy znów się spotkali minął prawie tydzień. Nie widziała go przez ten czas. Celowo go unikała ale wiedziała, że w szkole będzie to trudne. Chłopak pewnie pomyślał, że znów zniknęła. Dziewczyna westchnęła cicho. Jej życie zawsze było skomplikowane. Wyszła i wytarła się dokładnie. Owinięta ręcznikiem wyszła z łazienki chcąc iść do swojego pokoju kontynuować swoje przygotowania. Niestety natknęła się na mężczyznę, którego nienawidziła. Jego ciało było młode, umięśnione i nawet przystojne. Ale dla niej skrywało potwora.

- Witaj Julio. - przywitał ją ciepły głos. Widziała jak podnosi dłoń. Spięła wszystkie mięśnie spodziewając się najgorszego. On jednak chciał pogłaskać tylko jej policzek. Uderzyła go w rękę zanim jeszcze poczuła opuszki palców na swojej skórze.

- Nie chcę byś mnie dotykał. - powiedziała stanowczo podnosząc brodę i patrząc mu prosto w oczy. Jego brązowe ciepłe oczy. Miała czasami wrażenie, że ją hipnotyzują. Opierała się wtedy temu uczuciu. Postanowiła, że nigdy nie pozwoli mu się uwieść.

- Należysz do mnie. - powiedział uśmiechając się do niej. Jego uśmiech mógł uchodzić za przyjazny. Jednak po chwili zauważyła kły i cały urok prysł. Wiedziała, że pewnie jest głodny i dlatego jej szukał. Prychnęła.

- Nic w moim ciele nie należy do ciebie. Nawet kropla krwi. - powiedziała. Chwilę później poczuła na policzku piekący ból. Uderzył ją? Nie powinno jej to zdziwić. Był to nie pierwszy i zapewnie nie ostatni raz gdy to zrobił. Przyłożyła dłoń do bolącego policzka.

- Twoja matka powiedziałaby, że jesteś bezczelna Julio. - powiedział surowo.

- Moja matka nie żyje. - wyszeptała i ruszyła do swojego pokoju. Usłyszała za swoimi plecami westchnięcie i poczuła jak zaciska na jej nadgarstku palce.

- Jestem spragniony.

- Musisz zaczekać aż wrócę ze szkoły. Rany nie zdążą się zagoić przed moim wyjściem jeśli dam ci krew teraz. - odpowiedziała i chciała odejść ale on wcale nie puścił jej ręki. Odwróciła się i spojrzała na niego. Czuła jeszcze lekkie pieczenie na policzku i wiedziała, że nadal jest on zaróżowiony.

- Nie będę czekał na coś co należy mi się teraz. - usłyszała jego gardłowy ton. Denerwował się. Nigdy nie może nad sobą zapanować, pomyślała. Wystawiła mu nadgarstek wolnej ręki.

- Ugryź przy łokciu. Wtedy uda mi się ukryć ranę pod rękawem. - powiedziała odwracając od niego wzrok. Brzydziła się nim i faktem, że musi mu użyczać swojej krwi. Poczuła jak wbija w nią swoje kły. Zagryzła zęby by nie jęknąć. Wampir karmił się przez kilka minut po czym przestał.

- Musisz mieć dużo siły. - powiedział ocierając dłonią usta. - Dziś twój pierwszy dzień w szkole.

- Wiem. - odpowiedziała po czym otworzyła drzwi do swojego pokoju.

- Pamiętaj, że zabiję każdego kto spróbuje mi ciebie odebrać. - ostrzegł ją jeszcze zanim zamknęła za sobą drzwi. Westchnęła opierając się o drzwi. Spojrzała na ranę z której sączyła się powoli krew.

- Wiem o tym. Doskonale o tym wiem. - szepnęła do siebie po czym podjęła przerwane przygotowania przed szkołą.

2 komentarze:

  1. Genialne! Ale i tym rozdziałem nie zaspokoiłaś mojego potwora, krzyczącego w kółko "jeszcze, chcę jeszcze!". Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę weny i dużo pomysłów na to opowiadanie, bo ten blog jest po prostu genialny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Omagaaaa świetne *.* zapraszam do siebie: miedzydniemanoca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń